środa, 13 sierpnia 2014

número cuatro

SHELLEY
  Podniosłam powieki i zobaczyłam śpiącą Evelin. Pamiętam jak w pewnym momencie zmęczone, zostawiłyśmy ich wszystkich na dole. Jednak cieszę się, że przyszłam na tą imprezę, bo poznałam z innej strony każdego z młodych piłkarzy. Nikt nie miał przeciwko, że przyprowadziłam koleżankę. Przez większość czasu bawiłam się właśnie z nią oraz z Carlesem, Sergim i jego dziewczyną. Oczywiście nie padło przy niej nawet najmniejsze słówko o tym, że na początku obaj się o mnie kłócili, ale to od razy odeszło w zapomnienie przez wszystkich.
 Chciałam wyprostować kolana, które miałam w śnie podciągnięte pod brzuch, ale coś mi to uniemożliwiło. Spojrzałam w dół łóżka, a tam spał rozłożony Planas. Zakryłam dłonią buzię byle by się nie roześmiać. Uniosłam się na łokciach i zauważyłam, że na kanapie w kącie pokoju śpią sobie przytuleni Gomez i jego dziewczyna, a na kocu na podłodze, skulony Joan.
 Szturchnęłam Evelin, która się lekko poruszyła. Tym razem mocniej wbiłam jej palec w żebro, a ona otworzyła leniwie oczy. Przyłożyłam palec do ust, żeby była cicho i wskazałam na śpiochów. Zaśmiała się chicho pod nosem.
   - Budzimy ich? - szepnęła.
   - Żeby nam stękali jak to ich głowa boli? - zachichotałam. - Jutro ich wykończę na treningu - puściłam jej oczko i po woli wstałam z łóżka. Wzięłam z oparcia krzesła swoją marynarkę i po cichu, razem z Evelin wyszłyśmy z pokoju. Na dole zastaliśmy, siedzącego przy kuchennej wysepce kapitana, który podpierał głowę na dłoniach, cicho jęcząc, a przed nim stała szklanka z wodą, a w niej musująca tabletka. Przy lodówce stał gospodarz, pijący wodę mineralną prosto z litrowej butelki.
   - Witam panów - uśmiechnęłam się. - Bardzo cierpicie? - zachichotałam, a Ilie uniósł po woli głowę, mrużąc powieki.
   - Nie, kochana pani trener, czuję się jak nowo narodzony - powiedział ironicznie.
   - Nikt nie kazał wam tyle pić - uśmiechnęła się Lina i wspięła się na barowe krzesełko obok piłkarza. Wzięła czystą szklankę i nalała sobie trochę wody. - Mnie jedynie trochę suszy.
   - Po prostu wiemy jak pić, żeby dobrze się bawić i rano nie umierać - uśmiechnęłam się i wspięłam na blat szafki, siadając na nim. - Na kanapach w salonie widziałam tylko Javiego i Alexa, gdzie cała reszta?
   - Wiem tylko, że spałem u siebie w pokoju - powiedział Miguel. - Wy spałyście w sypialni moich rodziców.
   - Razem z Planasem, Romanem, Gomezem i tą jego blondynką - wyliczała Santana.
   - No to reszta się zmyła z rana - powiedział Sanchez i upił łyk swojego specyfiku.
   - My też za chwilę będziemy się zbierać - spojrzałam na zegarek na małym wyświetlaczu na mikrofali.
   - Zadzwonić wam po taksówkę? Wczoraj chyba przyjechałyście z Carlesem, nie? - mruczał pod nosem skacowany bramkarz.
   - Nie trzeba, Andres obiecał, że po nas przyjedzie o dziesiątej - odparłam.
   - Dobrze mieć takie wtyki - wyszczerzyła się Evelin.
   - Ale ten zegarek źle działa - dodał chłopak.
   - To znaczy? - zmarszczyłem brew.
   - To znaczy, że Iniesta właśnie zajechał - kapitan wychylił się do okna.
   - Zmywamy się - skinęłam głową i zeskoczyłam z blatu. - Widzimy się jutro na treningu - uśmiechnęłam się do obu. Razem z Liną wyszłyśmy z domku i wpakowałyśmy się do samochodu pomocnika.
   - Cześć - uśmiechnął się piłkarz. - Jak impreza? - zapalił silnik.
   - Udana - wyciągnęłam się na przednim siedzeniu. - Spili się okropnie, jeżeli o to pytasz - zaśmiałam się.
   - Oj, pamiętam te czasy - westchnął zabawnie.
   - Czasy tego wieku czy imprez?
   - A to jedno z drugim się nie wiąże?
   - Jak kto woli. Nikt ci teraz imprezować nie zabrania - zrobiłam niewinną minkę.
   - Pogadamy gdy dorobisz się męża i dziecka - dodał i wyjechał z podjazdu.

  Dobrze mieszka mi się w Barcelonie, a jeszcze lepiej pracuje w klubie. Po pierwsze - dostałam samochód z klubu, więc stałam się bardziej niezależna i wynajęłam mieszkanie bliżej stadionu, by nie siedzieć na głowie Andresowi i Annie. Mieszkanie wcześniej należało do dziewczyny, mniej więcej w moim wieku, ale wyszła za mąż i przeprowadziła się do Valenci, do męża. Nie chciała sprzedawać mieszkania, a tylko go wynająć. Podobało mi się. Miało duży, główny pokój, z którego można było od razu przejść do kuchni, w której zostały blaty, dalej była łazienka, tam również pozostały: wanna, sedes, umywalka z dużym lustrem no i jeszcze dwa małe pokoje. Było wygodne i przestronne, a na dodatek miało całkiem spory balkon. Bałam się zapytać o cenę wynajmu, ale ku mojemu zdziwieniu, wcale nie była wysoka. Przespałam się z decyzją, doradziłam się przyjaciół no i następnego dnia jeszcze raz umówiłam się z właścicielką, ale już na podpisanie umowy. 
 Mieszkam tam od trzech dni, a na razie dorobiłam się jedynie samotnie stojącego materaca, w jednym z pokoi, gdzie wokoło leżą moje torby z rzeczami, telewizora, który stoi na podłodze w salonie, niewielkiej sofy, a od Anny i Andresa, na wprowadziny dostałam - uwaga - lodówkę! Są kochani, ale naprawdę nie musieli! Jak na razie da się żyć, ale wszystko po kolei i pomału. Od razu wszystkich oszczędności nie wydam, poczekam na pierwszą wypłatę z pracy. Wtedy zacznę działać. Martwiłam się jeszcze o malowanie, ale zrezygnowałam. Korytarz, duży pokój i kuchnia były jasnobeżowe, jeden pokój wrzosowy, a drugi niebieski. Zajęłam ten pierwszy. 
 Dostałam jeden dzień wolny, więc dzień wcześniej, popołudniu wybrałam się do rodzinnego domu po resztę swoich rzeczy. Chciałam się na dobre zadomowić w Barcelonie. Podobało mi się tam, bardzo! W końcu mogłam też wypróbować moje nowiutkie, niebieskie, Audi Q5 SUV. Trzygodzinna jazda chyba jest dobrą próbą na dłuższe odległości.
 Oczywiście gdy tylko się pojawiłam, zamiast kolacją, męska część naszej rodziny degustowała się moim samochodem. Mój ojciec, mój starszy brat Mateo i młodszy Dominic. Ja wtedy siedziałam w domu z mamą oraz żoną Mateo. Powiedziałam Domowi też, że odświeżyłam kontakt z jego byłą, ale jemu to nic nie zrobiło. No tak, cały mój młodszy braciszek... 
 Pakować zaczęłam się jeszcze tego samego wieczora, a skończyłam następnego ranka. Panowie pomogli mi się zapakować do samochodu i pożyczyli dobrej drogi. I już wyłapałam kolejny plus dla tego, że mam swój własny pojazd czy mieszkanie - mogę robić to co chcę, czyli słuchać jak długo i jak głośno zapragnę swojego ulubionego zespołu. W moim wieku nadal można powiedzieć, że ma się na jakimś punkcie bzika czy tylko to hasło nastolatków? Dobra, mam bzika na punkcie takiego jednego duetu z Puerto Rico. Obaj mają cudowne głosy, są przystojni, a ich muzyka towarzyszy mi odkąd tylko usłyszałam ich pierwszą piosenkę. Czyli już ładnych parę lat. Ich muzyka pasuje mi do wszystkiego, po prostu. (dot. aut. tak, Coppernicana też ich bardzo kocha i nie może żyć bez ich głosu i muzyki ♥)

XAVI
 Wysiadaliśmy wszyscy z samolotu i kierowaliśmy się do autobusu, który miał nas zawieźć pod stadion, a stamtąd mieliśmy się już udać do domu. Oczywiście wracaliśmy z wygranego meczu. Siedziałem w bordowo-granatowym autobusie pomiędzy kolegami. Akurat los trafił, że każdy z nich trajkotał o swoich drugich połówkach albo dzieciach. Słyszałem jak Ney z Danim mówią sobie o tym, że do pierwszego przyjechała na kilka dni była z ich synkiem, a drugi ma spędzić cały następny dzień z jego dziećmi. Przede mną Cesc z Leo rozmawiali o tym, co znów wymyślają Daniela z Anto, w końcu największe przyjaciółki, a stojący obok nich Gerard, rozmawiał przez komórkę z Shakirą. Obok mnie siedzieli Pedro i Andres. Pierwszy śmiał się z tego, co czeka go po powrocie do domu, gdy już Bryan zaśnie, bo w końcu popisał się bardzo ładną bramką i asystował, a Iniesta opowiadał mu o tym jak bardzo Valeria przejmuje się tym, że będzie miała rodzeństwo. 
 W końcu autobus się zatrzymał, a my wysiedliśmy. Pożegnałem się z chłopakami i wsiadłem do swojego samochodu. Włączyłem cicho radio i słuchałem piosenek, które mi akurat ta stacja oferowała. No i dobiłem do swojej samotni. Zostawiłem samochód na podjeździe, zabrałem torbę i wszedłem do domu. Cisza. Przerwał ją dopiero głos z telewizora, który od razu włączyłem. Rzuciłem się na kanapę, przez chwilę śledząc poczynania detektywów w jakimś serialu. Jednak stwierdziłem, że jestem za bardzo zmęczony i wyłączyłem go. No i znów ta błoga cisza. Taki Cesc przykładowo, wcale ciszy w domu takiej nie ma. Mieszka ze swoją partnerką, ich córeczką no i dwójką dzieci z poprzedniego związku Danieli. Z tego co słyszę, często goszczą tam ich rodziny, więc spokoju nie ma. Andres ma w domu dwie kobietki, małą i dużą. Rozmawiają, spędzają razem czas. Taki Tello czy Montoya, gdy wracają, czekają na nich dziewczyny. Nawet Bartra ma do kogo wracać, ma psa! 
Cholera... To oni powinni mi zazdrościć tej ciszy i spokoju czy ja im kogoś, kto na nich czeka po każdym meczu czy treningu? 
 Odrzuciłem pilot na kanapę i po ciemku wyszedłem na piętro. Od razu skierowałem się do jednych drzwi. Moja sypialnia. Moja i tylko moja. Rozebrałem się i wyjąłem z szafy stare, powyciągane spodnie dresowe i założyłem na siebie. Położyłem się do łóżka. Miałem zamiar iść spać, bo i tak nic innego nie miałem do roboty. Skrzywiłem się poprzez przymknięte powieki. Księżyc nie dawał mi spokoju, świecąc uparcie na moją twarz. Oświetlał całą, górną część łóżka. Westchnąłem ciężko i przesunąłem się tak, że teraz leżałem w poprzek materaca. No i elegancko, teraz nic mi nie świeci w oczy. Zaleta spania samemu w dużym łóżku.

***
Tak jakoś mało się tutaj dzieje.. 
Xavi zostaje w klubie, ale kończy karierę reprezentacyjną - smuteczek! 
Nasi panowie kapitanowie ^^

8 komentarzy:

  1. Xavi już niedługo nie będzie spał sam co nie?
    Coś czuje, że w jego łóżku zagości Shell... :P
    Ja tylko czekam na chemię między nimi!
    Rozdział cudowny, czekam na kolejny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. oh ten Xavi taki samotny, nawet psa nie ma :D musisz coś chyba z tym zrobić :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No to była niezła imprezka ^^ zaszaleli. A Lina i Shell są świetne <3
    Czekam na kolejny, mam nadzieję, że Xavi nie będzie tak samotny w łóżeczku ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. uu imprezka xD coś krótka ;p rozdział super , trochę krótki i musisz do dać te kolejne spotkania Xavi'ego z Shelley xD czekam !!
    pozdro ;)

    ~ Angi

    OdpowiedzUsuń
  5. http://aixi-que-sera-millor.blogspot.com/2014/08/1.html zapraszam na pierwszy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zalety spania samemu w dużym łóżku -mm. Ale są też wady ,prawda Xavi ?:P
    Mam co najmniej nadzieję ,że niedługo nie będzie spał sam.
    I ta imprezka :D
    A ja zapraszam po dłuższej nieobecności na nowy rozdział http://jedna-chwila-one-moment.blogspot.com/ i nowe blogi :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. To już jest mój uuuuuluuuubioooony rozdział :)
    Shell bądź dziewczyną Xaviego!!! :p
    Czekam na wiecej!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy