SHELLEY
O szesnastej chłopcy rozegrali
prosty mecz ligowy z Deportivo Alavé. Łatwa i szybka wygrana z
wynikiem trzy do jednego. W szatni wszyscy uwinęli się jak nigdy,
ponieważ od razu z Mini Estadi pobiegliśmy na Camp Nou, gdzie
pierwsza drużyna miała dziś rozegrać mecz ligowy z Realem Madryt.
Razem z Planasem, Gomezem i Ille mieliśmy zarezerwowane miejsca w
jednym sektorze, gdzie czekała już na nas Evelin. Poprzepraszaliśmy
wiele osób, przedzierając się do naszych miejsc, ale w końcu
dotarliśmy i usiedliśmy na krzesełkach. Ogromny zegar informował
nas, że straciliśmy pierwsze siedem minut meczu, ale jak na razie
nie było jeszcze żadnego gola, tylko Busi zarobił już żółtą
kartkę. W naszej bramce bronił oczywiście Victor, a przed nim,
swoje pozycje zajmowali Dani, Gerard, Javier oraz Adriano. W pomocy
tradycyjne trio: Xavi, Sergio oraz Andres, a w ataku Neymar, Cesc i
Leo.
- Jaki wynik
przewidujecie? - zapytał Sergi i wpakował do buzi garść prażonych
orzeszków.
- To oczywiste, że
korzystny dla naszych - zaśmiał się Planas. - Obstawiamy? Kto
będzie najdalszy wyniku stawia pozostałym kolację.
- Okej, to może ja
powiem, że będzie 2:0 dla Barcy - powiedziała Lina.
- To ja 2:1 dla naszych -
odezwałam się i spojrzałam na męską część.
- 1:0 - skinął głową
Carles.
- To ja powiem remis, 2:2
- obstawił kapitan młodzików.
- 4:3, o! - powiedział
pewnie Gomez.
- No to mamy, później
zobaczymy kto płaci za jedzonko - klasnął w dłonie Carles.
Siedzieliśmy nie odrywając wzroku od murawy, czekając na akcje.
Ramos zaczął bawić się w faulowanie, dostał żółtą kartkę i
można było grać dalej. Wtedy poczułam wibracje w kieszeni,
ponieważ przy takim gwarze trudno było coś usłyszeć. Dzwoniła
moja mama. Ona naprawdę ma cudowne wyczucie czasu... W domu pewnie
wszyscy siedzą przed telewizorem, oglądając transmisje Gran Derbi,
a ona do mnie dzwoni! Odebrałam, ale mało rozumiałam co do mnie
mówiła. Wykrzyczałam do słuchawki, że jestem na meczu, nie mogę
rozmawiać, bo jej nie słyszę i zadzwonię później, kiedy niżej,
Andres pod samym polem karnym podał do Neymara, który zabawił się
z obrońcami i z gracją wkopał piłkę do bramki.Wszyscy zerwaliśmy
się z miejsc, krzycząc z radości. Dziewiętnasta minuta i już
przeważaliśmy nad Realem!
Nic nie działo się do momentu
gdy Adriano dostał żółtą kartkę za to, że wciął się w
Ronaldo. Następnymi ofiarami kartek byli kolejno - Bale, Khedira
oraz Marcelo. Dalej już tylko padł gol dla Barcelony, którego
zdobywcą był Alexis, zaraz później Ronaldo dostał żółtą
kartkę i w samej dziewięćdziesiątej minucie, na 2:1 gola strzelił
Jese. Najważniejsze i tak było to, że Barca zdobyła dodatkowe
trzy punkty!
Zgodnie z umową padło na to,
że Sergi stawia nam wszystkim kolację, ale zanim, panowie uparli
się, że trzeba poczekać gdzieś na chłopaków i pogratulować im
wygranej. Najbardziej z tego ucieszyła się oczywiście Evelin.
Ciągle szeptała mi do ucha, że może w końcu uda się jej poznać
Xaviego, mojego przyszłego udawanego chłopaka, o czym na razie mało
kto wiedział.
Wybraliśmy więc wszyscy
parking, gdzie stały samochody piłkarzy. Poczekaliśmy kilka
dłuższych chwil, kiedy w końcu zaczęli pojawiać się tam pierwsi
bohaterowie dzisiejszego wieczoru.
Do tej grupki zaliczali się
Alves, Neymar, Alexis, Xavi i Andres. Chłopaki od razu obskoczyli
Neya i Alexisa, a ja niewinnie przystanęłam przy Inieście i
Hernandezie, pociągając za sobą Linę, która zaczynała być w
niebie, pomimo tego, że tylko zobaczyła Maestro na żywo i jest
obok.
- Piękna asysta -
wyszczerzyłam się do przyjaciela, opierając się o jego ramię.
- Nie chwaląc się, po
prostu mi się udało - zaśmiał się.
- Dziewczyny tam pewnie są
z ciebie dumne. Pogratulują ci jak jutro wrócą do domu -
uśmiechnęłam się. - I właśnie - spojrzałam najpierw na
koleżankę i później na Xaviego. - Xavi poznaj Evelin, Evelin oto
Xavi - wskazałam na nich, a ci podali sobie dłonie. Dziewczyna
pewnie w tym momencie tam cała eksploduje od środka, no a ja
cieszyłam się, bo pomogłam jej w spełnieniu marzenia. - Xavi,
pamiętasz moją opcję przy zakładzie z szachami? - zapytałam, a
on wtedy zmarszczył brew i spojrzał na Linę. Po chwili spuścił
wzrok z lekkim uśmiechem, a Andres zaczął się śmiać pod nosem.
Evelin już w ogóle nie wiedziała o co chodzi.
- Pewnego dnia założyli
się z Xavim i gdyby Shell wygrała, miałabyś załatwiony cały
dzień z Xavim, ale niestety - tłumaczył młodszy pomocnik.
- Przegrałam -
dokończyłam.
- Shelley! - jęknęła,
patrząc na mnie z... złością, zaskoczeniem?
- Tylko nie bij! -
zasłoniłam się Andresem. I praktycznie na tym nasza rozmowa się
zakończyła, bo Ille, Sergi i Carles podeszli do chłopaków, a my
we dwie pierwsze ruszyłyśmy do wyjścia i na Mini Estadi, pod
którym zostawiłam swój samochód.
- Zrobiłaś ze mnie jakąś
głupią przed Xavim - jęknęła Evelin.
- Nie przesadzaj! -
zaśmiałam się. - Wcale nie, a poza tym Xavi jest bardzo w porządku
i gdybym przegrała, to faktycznie spędziłby z tobą trochę czasu.
- Ale przegrałaś i
jestem ciekawa co takiego musiałaś zrobić - wyszczerzyła się.
- No, bo... - zaczęłam i
wtedy poczułam jak na moim jednym ramieniu wiesza się Planas, który
z pozostałą dwójką nas dogonił. - Opowiem ci przy okazji -
puściłam do niej oczko.
- To co drogie panie,
włoszczyzna czy chińszczyzna? - zapytał kapitan młodzików.
- Chodźmy na pizze! -
zarządziłam i całą piątką ruszyliśmy na parking.
XAVI
Razem z Andresem byliśmy sami w
szatni, ponieważ zostaliśmy jeszcze po treningu chwilę na siłowni.
Dobrze wiedziałem jaki temat chciał rozpocząć Andres, ale
niestety na siłowni było kilku piłkarzy z młodszych drużyn, więc
o to czy faktycznie Shell zgodziła się zostać moją udawaną
partnerką zapytał gdy tylko przekroczyliśmy próg szatni.
- Niby się zgodziła -
pokiwałem głową. - No i na dodatek twoja ukochana żona pomogła w
tym Shell, mówiąc jej rodzinie, że ona kogoś ma.
- Coś mi się obiło o
uszy - zaśmiał się. - A ustaliliście już cokolwiek? - zapytał.
- Nie było kiedy, Andres
- westchnąłem. - Powiedziała mi o tym po treningu, a później
widziałem ją tylko po meczu na parkingu.
- No tak. Teraz tylko
trzeba przedstawić Shelley pani Angelice - uśmiechnął się lekko
i chwycił za ręcznik i kosmetyczkę, by udać się pod prysznic.
Wtedy z mojej szafki dobiegło mnie brzęczenie, jakie wydawały
wibracje mojego telefonu, leżącego na twardej powierzchni.
Sięgnąłem po niego.
- O wilku mowa - mruknąłem
pod nosem.
- Shelley czy ciotka? -
zapytał piłkarz.
- Ciotka - powiedziałem i
odebrałem, a on kiwnął, że idzie pod prysznic. - Halo? Ciocia już
w domu?
- Witaj, Xavi. Tak, ja już
w domu od wczoraj. Nawet oglądałam wieczorem mecz.
- Cieszy mnie to. I
rozumiem, że jak zwykle Ernesto tłumaczył cioci co, jak, kto i
kiedy - zaśmiałem się.
- Wiesz jak to jest, swoje
lata już mam, kibicuję całą sobą, ale czasem potrzeba męskiego
wytłumaczenia co do tej szatańskiej gry - powiedziała żartobliwie,
tak jak zwykle ona. - Słuchaj, a może wpadłbyś kiedyś, to znaczy
w niedalekiej przyszłości, z tą twoją nową przyjaciółką do
starej ciotki, co? - zapytała. No i przeszła do prawidłowego
tematu jej telefonu. Skąd ja wiedziałem, że zaraz to zacznie?
- Nie wiem kiedy wypadnie
tak, że oboje będziemy mieć czas. Ona też pracuje - Podrapałem
się po podbródku.
- Oj, na pewno znajdziecie
czas. Może środek tygodnia? W weekend pewnie grasz jakiś mecz.
- W środę też. Jedziemy
do Vigo, ale coś mi się obiło o uszy, że czwartek mamy mieć
wolny, więc zapytam Shelley.
- O, no i poznałam jej
imię. No dobrze, więc dajcie znać czy przyjedziecie, dobrze?
- Tak, oczywiście -
pokiwałem głową. - Ciociu, muszę kończyć. Jestem po treningu,
chciałbym wziąć prysznic i wrócić do domu.
- Oczywiście. Zadzwonię
do twojej mamy trochę poplotkować. Do usłyszenia - powiedziała i
sama się rozłączyła. No to teraz raczej powinienem już
porozmawiać o tym z Shell... Usiadłem wygodniej i wybrałem jej
numer. Przyłożyłem telefon do ucha i wyczekiwałem na sygnał.
Pierwszy, drugi, trzeci, czwarty i już miałem rezygnować, kiedy w
słuchawce usłyszałem jej zziajany głos.
- Słucham?
- Cześć, tu Xavi. Możesz
rozmawiać? - zapytałem.
- Jasne, tylko momencik -
dodała i usłyszałem jak odkręca korek butelki i zapewne pije
wodę. - Jestem - znów usłyszałem jej głos. - Wybacz, nosiłam
rzeczy do mieszkania, a telefon miałam na górze.
- Nic się nie stało -
rzekłem. - A może potrzebujesz pomocy? Zawsze służę, a poza tym
dzwoniła moja ciotka i już nas zaprasza do siebie.
- Szybko - stwierdziła. -
Z pudłami dam radę, ale jak chcesz to możesz przyjechać. Musimy
coś uzgodnić w związku z tym wszystkim. Podeśle ci adres SMSem,
dobrze?
- Nie ma sprawy. Będę za
jakieś czterdzieści minut. Do zobaczenia.
- Na razie - powiedziała,
a ja się rozłączyłem. Wtedy spod prysznica wyszedł Andres.
- Z kim to się tak
umawiałeś? - zaśmiał się.
- Z Shelley, jadę do niej żeby to wszystko obmówić, bo ciotka już życzy sobie audiencji - skrzywiłem się i zabrałem ręcznik oraz żel pod prysznic.
- Z Shelley, jadę do niej żeby to wszystko obmówić, bo ciotka już życzy sobie audiencji - skrzywiłem się i zabrałem ręcznik oraz żel pod prysznic.
- Dobra, to w razie czego
informujcie nas. Musicie mieć kogoś wiarygodnego w zeznaniach.
- Oj żebyście się
czasem w nich nie poplątali - pokręciłem głową i ruszyłem pod
prysznic.
Jak ja kocham tego Xaviego!
OdpowiedzUsuńShell już pozna jego ciotkę? No, no to teraz czas na randkę!
Evelin pewnie jest w siódmym niebie!
Wspaniały rozdział! (ty tylko takie piszesz)
Czekam na więcej!
Omg nie wytrzymam po prostu jkdsjkjfjkjkr#(jkjkcxbhdsahjejkdskajewlk zajebisty kiedy next? ~cleo
OdpowiedzUsuńno w końcu!
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
OdpowiedzUsuń~Aga
Wow co za rozdział <3 tak trzymaj kochana @mortajuliana
OdpowiedzUsuńOmg nie wytrzymam po prostu jkdsjkjfjkjkr#(jkjkcxbhdsahjejkdskajewlk zajebisty kiedy next? ~cleo
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńBoże to jest genialne. Po prostu nie mogę znaleźć słów, żeby to opisać. Powiem tyle, że już kocham to opowiadanie i z nie cierpliwością czekam na następny rozdział. ♥
O matko jakie ty cuda piszesz kobieto... Umm...nie wiem co powiedzieć po prostu brak mi słów w pozytywnym słowa znaczeniu ;D nie mogę doczekać wie nn pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńAaa będzie spotkanko takie sam na sam !!! Ooo uwielbiam takie !! Kurde chce już kolejny rozdział !! Pisz szybko czekam !!
OdpowiedzUsuńpozdro ;)
~ Angi
dzieje się :)
OdpowiedzUsuńpisz szybko kolejny :*