XAVICzułem się głupio, ale gdybym wiedział... Nie mówiłbym tak. Z resztą nie wiem co mnie tak wtedy podkusiło by mówić o tym w taki sposób. Piłka nożna to piłka nożna, sport, zabawa, pasja i nieważne czy gra w nią facet czy kobieta. Za każdym razem jest to coś niesamowitego. Pamiętam tą sytuację, mówili o tym w radio i w telewizji. Tylko nie wiedziałem, że to właśnie Shelley. Teraz jakby o niej zapomniano. Zapomniano o tym co zrobiła wtedy dla drużyny, że strzeliła hattricka i wyprowadziła Hiszpanię z grupy na tych mistrzostwach Europy w piłce nożnej kobiet.
Wyszedłem od Andresa zaraz po tym jak mi pokazał te wszystkie filmiki z Shelley. I nie, nie wracam do siebie, a jadę do niej by to wszystko wyjaśnić. Jest uparta, ale nie wrócę dopóki ze mną nie porozmawia. Wchodząc do klatki, minąłem się z Anną.
- Andres opowiedział ci wszystko? - zapytała, a ja kiwnąłem głową.
- Jest mi głupio, ale nie wiedziałem o tym - westchnąłem.
- Ona już dawno się z tym pogodziła, a dziś po prostu to wszystko wróciło. Pogadaj z nią. Nigdy przez to nie płakała, a przynajmniej ja tego nie widziałam. Jak zwykle, próbuje zgrywać silniejszą niż jest - poklepała mnie po ramieniu. - Dobranoc, Xavi - powiedziała i ruszyła dalej.
- Dobranoc - odpowiedziałem jej i ruszyłem po schodach na piętro, gdzie mieściło się mieszkanie Shell. Stanąłem przed drzwiami i zadzwoniłem dzwonkiem. Po chwili otworzyła drzwi, ale tylko na szerokość, na którą pozwalał łańcuszek od zamka. Spojrzała na mnie niepewnie. - Możemy porozmawiać? - zapytałem, a ona po prostu z powrotem zamknęła drzwi. Myślałem, że otworzy, ale nie, więc sam nacisnąłem na klamkę. Znów otworzyły się tylko odrobinę, ale zdołałem zobaczyć, że Shell siedzi skulona tuż obok, oparta o ścianę. Przykucnąłem i zbliżyłem się jak tylko mogłem. - Shelley, przepraszam. Nie powinienem tak mówić. Andres mi o wszystkim opowiedział i pokazał twoje wyczyny. To było coś. Niejeden piłkarz by ci pozazdrościł takich akcji - uśmiechnąłem się, a ona znów przymknęła drzwi. Tym razem usłyszałem jak otwiera zamek. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Nadal tam siedziała, więc zamknąłem je za sobą i usiadłem tuż obok.
- Teraz już nie mają czego zazdrościć - mruknęła.
- Nie mów tak. Ten gol z meczu, na którym był ten gość, który chciał cię zwerbować... Lepszego nigdy nie widziałem - powiedziałem poważnie, a ona najpierw na mnie spojrzała, a później się cicho zaśmiała. - Naprawdę jest mi przykro z powodu twojej kontuzji, ale gdyby nie to, skąd wiesz jak teraz na przykład wyglądałoby twoje życie?
- Myślę, że nie udawałabym twojej dziewczyny - uśmiechnęła się. - I nie poznałabym chłopaków z Barcy B.
- Skąd wiesz? Może akurat grałabyś teraz z naszymi dziewczynami i zdobywała mistrzostwa? Poznałabyś mnie i chłopaków.
- Ale nie tak jak znam was teraz - dodała i oparła głowę o moje ramię. - Czasem wam wszystkim zazdroszczę. Możecie wyjść na boisko i tak po prostu grać ile chcecie. Ja musiałam wiele przejść by w ogóle móc normalnie chodzić i zostać trenerką. Dziś to wszystko wróciło. Przypomniałam sobie ten ból, te chwile - wypuściła powietrze z buzi i zadrżała. Schowała głowę w moje ramię i... I płakała. Anna chwilę temu wprost powiedziała, że Shell nigdy się nad tym nie rozklejała, a teraz po prostu siedziała obok, wtulona w moje ramię i płakała. Czy powinienem coś zrobić? Jasne Xavi, że powinieneś! Niepewnie objąłem ją drugim ramieniem i mocniej przytuliłem, a ona skuliła się w jeszcze mniejsza kulkę i płakała w moje ramię.
SHELLEYOtworzyłam oczy i poczułam, że jestem cała obolała i jest mi chłodno. Przetarłam powieki i zdałam sobie sprawę, że nie jestem w swoim łóżku, a siedzę na podłodze i przytulam się do... Xaviego! Obejmował mnie ramieniem i też spał. Delikatnie zabrałam jego rękę z mojego ramienia i przetarłam oczy, po czym ziewnęłam. Spojrzałam na piłkarza i lekko potrząsnęłam jego ramieniem.
- Xavi - powiedziałam cicho, a ten się od razu przebudził. - Zasnęliśmy tutaj.
- Co? - mruknął i rozejrzał się dookoła. - No tak - przetarł oczy.
- Nie wiem jak ciebie, ale mnie wszystko boli - jęknęłam i po woli się podniosłam.
- Jeżeli zaprzeczę to skłamię - powiedział, a ja się cicho zaśmiałam i podałam mu dłoń, by pomóc mu wstać.
- Zaparzę kawę - stwierdziłam i ruszyłam do kuchni. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jaka to była dziwna sytuacja. Nastawiłam wodę, wzięłam dwa kubki i zasypałam do nich kawę. Xavi usiadł na krześle przy wysepce i zaczął rozmasowywać kark. Odwróciłam się i nabrałam powietrze. - Xavi, ja przepraszam - wydusiłam z siebie, a on spojrzał na mnie pytająco.
- Ale za co?
- Za wczoraj - westchnęłam. - Nigdy z tego powodu nie płakałam, a wczoraj tak jakoś wyszło - wzruszyłam ramionami. Zauważyłam, że piłkarz uśmiechnął się lekko pod nosem. - Coś nie tak?
- Nie, wszystko w porządku - spojrzał na mnie uśmiechnięty. - Po prostu w końcu trzeba było to zrobić. Uwierz, faceci przy kontuzjach też płaczą. Czasami nawet gorzej.
- Tacy twardziele? - zaśmiałam się.
- Oczywiście - wzruszył ramionami. Gwizdek od czajnika zaczął świszczeć, więc wyłączyłam gaz i zalałam wodę do kubków. - Czasami nawet bardziej - dodał, a ja postawiłam przed nim kubek z kawą.
- Wiesz co, wierzę ci - zaczęłam. - Mateo jest ode mnie starszy, a gdy raz wiózł mnie na rowerze na ramie, wjechaliśmy w duży kamień. Oczywiście się wywróciliśmy. On wyszedł z tego tylko z obdartym kolanem i łokciem i płakał gorzej ode mnie, co złamałam rękę.
- No widzisz - zauważył i upił łyk. - Pozory czasem potrafią zmylić.
- Dzięki Xavi - uśmiechnęłam się.
- A teraz za co?
- Za to, że potrafisz pocieszyć człowieka.
- Zawsze do usług - skinął głową, rozśmieszając mnie.
Chwilę później Xavi wyszedł. Miał wrócić do domu, odświeżyć się i przygotować na trening. Ja też potrzebowałam by pójść pod prysznic i się odświeżyć.
W ośrodku treningowym okazało się, że dziś znów trenerzy postanowili połączyć treningi, więc na jednym boisku zaczęli się zbierać i młodsi i starsi piłkarze. Kiedy ja wyszłam, była ich dopiero może połowa. Odnalazłam Planasa i Gomeza, którzy stali razem z Fabregasem i Pique i o czymś rozmawiali. Podeszłam do nich, przywitałam się i do czasu, aż reszta się nie pojawiła, staliśmy i rozmawialiśmy.
XAVIZaraz po treningu musiałem pojechać do Manresy, bo ciotka strasznie nalegała żebym przyjechał sam. Tak, więc się tam udałem. Na miejscu okazało się, że była tam też i moja matka, a gdy ledwo sobie zdążyłem usiąść, obie zaplotły na mnie swoje macki... Gadały, gadały i gadały, a ja dostawałem jakiegoś oczopląsu, podążając za nimi i próbując dokładnie się wsłuchać w to co mówi każda. W sumie to wałkowały jeden temat, po czym mi coś wręczyły i odesłały z powrotem do Barcelony. W końcu to siostry...
Zaparkowałem pod budynkiem, gdzie mieściło się mieszkanie Shelley i zadzwoniłem domofonem. Odebrała i zaprosiła mnie do środka. Skierowałem się na schody, bo nie chciało mi się czekać na windę. Nacisnąłem do klamkę i po prostu wszedłem do mieszkania. Shell zawsze powtarzała, że wystarczy jeżeli raz podejdzie sprawdzić kto dzwoni, a jeżeli to zaprzyjaźniona osoba, to niech czuje się jak u siebie.
- Cześć! - zawołałem od progu.
- Dobrze, że jesteś - usłyszałem i ruszyłem do kuchni, skąd dobiegał jej głos. Stała przy wysepce i mieszała sałatkę w dużej, szklanej misce, a obok stało białe wino i do połowy pełny kieliszek. - Dziewczyny mnie wystawiły, a ja jak głupia narobiłam tego jak dla pułku wojska - westchnęła.
- Jak to wystawiły? - zmarszczyłem brew, siadając na krześle.
- Evelin z Anną miały wpaść na taki damski wieczorek, ale Valeria złapała jakieś przeziębienie, a Carles wymyślił sobie, że zabiera Linę do siebie, bo jego siostra skądś tam wraca i muszą się koniecznie poznać - powiedziała i wyjęła dwa białe, kwadratowe talerze. - Wina?
- Jestem samochodem.
- Więc wrócisz taksówką - stwierdziła i wzięła drugi kieliszek. Postawiła go przede mną i wyjęła sztućce. Usiadła obok, nalała wina do mojego kieliszka i zaczęła nabierać sałatkę na talerze. - Dopadła cię nuda, że wpadłeś?
- Niekoniecznie - uśmiechnąłem się lekko. - Właśnie wracam z Manresy - powiedziałem.
- Coś z Angelicą? - spojrzała na mnie pytająco.
- Nie. Pamiętasz jak mówiliśmy o tym, że niedługo powinniśmy pomyśleć nad wielkim rozstaniem? - zapytałem, a ona pokiwała głową. - Ciotka dzwoniła do mnie po treningu bym przyjechał sam, więc pojechałem. Tam była też moja mama i... - westchnąłem i wyjąłem malutkie pudełeczko z kieszeni spodni. Wręczyłem go jej, a ta z ciekawością od razu go otworzyła. Był to stary, złoty pierścionek z jasnym oczkiem. - Podobno należał do rodziny trzeciego męża Angelici. W testamencie napisał, że chce by miała go właśnie ona, a że zmarł już po tym jak moje rodzeństwo dawno było po ślubie, to ciotka wręczyła go mi. Uwierz, dostałem całkiem jasne instrukcje od matki i ciotki jak go wykorzystać.
- Czyli masz mi się oświadczyć, dobrze rozumiem? - zapytała, a ja pokiwałem głową. - Sądzą, że jeżeli nie ja to już zostaniesz starym kawalerem? - zaśmiała się, a ja zmierzyłem ją wzrokiem. - No dobra, dobra - uniosła dłoń. - Możemy jeść i myśleć nad tym jak mi się oświadczyłeś. Smacznego - dodała i sama zaczęła jeść. Również wziąłem do ręki widelec, nabiłem na niego kawałek sałaty i pomidorka koktajlowego. Wsunąłem to do buzi i zacząłem przeżywać. - Wiem! - krzyknęła, a ja o mało się nie zadławiłem. - Wybacz - zaśmiała się.
- W porządku - odparłem i popiłem odrobiną wina. - Co wymyśliłaś?
- Jeżeli będą wypytywać to można powiedzieć, że zaprosiłeś mnie na kolację. Zamówiłeś coś dobrego.
- Hej, ja też potrafię gotować i nieskromnie powiem, że nawet mi to wychodzi - zaśmiałem się.
- Jeszcze lepiej! Przygotowałeś romantyczną kolację w domu - wyszczerzyła się. - I wtedy mi się oświadczyłeś. Tradycyjnie uklęknąłeś na jedno kolano i poprosiłeś mnie o rękę.
- Już wszystko miałaś zaplanowane?
- Błagam cię, każda już nastolatka wyobraża sobie i planuje jak to będzie wyglądało - poruszyła brwiami.
- To poczekaj - zaśmiałem się i wziąłem pierścionek. Wstałem i przykląkłem przed nią na jedno kolano. - Shelley, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną na niby? - zapytałem i ująłem jej dłoń.
- Xavierze, to ty uczynisz mi jeszcze większy zaszczyt, zostając moim udawanym mężem - powiedziała, a ja wsunąłem pierścionek na jej palec. Nawet pasował idealnie! Po tym zaczęliśmy się śmiać i Shell podała mi dłoń, pomagając się podnieść. - A teraz trzeba to zjeść, bo szkoda, żeby się zepsuło - wskazała na miskę.
Żona na niby też dobra! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
Czekam na nowość!
Małżeństwo na niby zawsze spoko :D haha, szybko pisz kolejny :)
OdpowiedzUsuńIwjwisbsississsisnsssidjdodnialwodkdododidjsksjdddddsowwooiwowpwieirirkeessos
OdpowiedzUsuńFANGIRLING OAJAISNSISSOSNDONDOSNS
okej...
Dobra...
Ochłonąć muszę...
Emocje związane z tym rozdziałem >>>>>>>>>>
DOBRA... BO JA CZUJE... ŻE MOJE przejedzenie zaraz osiągnie maksimum.... i zaraz.. zwróce...
Kiski Lovki
Wenyy
@sweet9893
DLACZEGO.
OdpowiedzUsuńTY.
MI.
TO.
ZROBIŁAŚ.
I.
URWALAS.
W.
TAKIM.
KURWA.
MAĆ.
MOMENCIE.
Hashahahs rozdział cudny, mówiłam już, że cię uwielbiam? <3
Świetny rozdział ! Jestem ciekawa co dalej będzie, robi się coraz ciekawiej :)
OdpowiedzUsuńDo następnego - @zosia_official ^.^
Do samego rozdziału to fajny, ładnie i płynnie napisany ;)xx
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nadal piszesz ten blog, kłamałabym, jakbym niepowiedziała, że to jeden z moich ulubionych blogów.
Pisz dalej, wene miej i żyj spokojnie ;))
Kisses xxx
Aaaaaa jakie to było....
OdpowiedzUsuńŚliczne ,boskie ,cudne
Jeny to było genialne
Ja chcę już więcej
Nie mogę się doczekać co będzie dalej
Pożera mnie ciekawość
Ściskam Mela
:**
Życzę weny,dużo dużo weny
Cudowny *.*.....zaczyna się ono powoli rozkręca.....kocham te opowiadanie..*.*...pisz, pisz, pisz!!!..czekam na nexta
OdpowiedzUsuńweny zycze..!
//Kxx
No jest kolejny tak długo wyczekiwany rozdział. Ma nadzieję że następny będzie dłuższy bo gdy ja się rozkręcam to on się już kończy.❤❤ co do samego rozdziału to klasa sama w sobie❤.z niecierpliwością czekałam na ten rozdział! czy ty zawsze musisz tak się znęcać i kończyć w takich momentach? *.*♥♥♡
OdpowiedzUsuńOj jak słodko ♥
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że Shell już niedługo będzie tylko udawaną narzeczoną Xaviego ;)
OdpowiedzUsuńUuu, zaręczyny !! Szkoda że to wszystko udawane ale ja czekam na pocałunek xD Pisz szybko kolejny czekam !! pozdro ;)
OdpowiedzUsuń~ Angi