SHELLEYWystarczyło by minął miesiąc. Tylko i wyłącznie miesiąc wielkiego, udawanego narzeczeństwa by wpakować nas w ślub. A to wszystko rozpoczęło się poprzez wielkie zamieszanie ze świętami.. Jakieś dwa tygodnie prze świętami zadzwoniłam by porozmawiać z mamą i wtedy okazało się, że Mateo ze swoją żoną spędzą je w tym roku u jej rodziców, Dom wylatuje z paczką przyjaciół na jakąś egzotyczną wyspę, a rodzice jadą do ciotki, tak.. Tej mojej ulubionej.. Oczywiście również dostałam zaproszenie, ale prędzej pewnie zostanę królową Hiszpanii, niż dobrowolnie tam pojadę! Mniej więcej w tym samym czasie, Xavi dostał zaproszenie na święta od swojej ciotki, która dodała, że koniecznie mam z nim przyjechać. W sumie wolałam znów poudawać ukochaną Hernandeza niż spędzić Boże Narodzenie w swoim mieszkaniu, sama z telewizorem. Poza tym, lubiłam panią Angelicę i lubiłam udawać dziewczynę Xaviego.
Pojawiliśmy się tam dwa dni przed wigilią. Z Barcelony wyjechaliśmy zaraz po wspólnym świątecznym obiedzie w klubie, na którym fotografowie ciągle prosili nas byśmy zapozowali razem do zdjęcia. Ci wtajemniczeni z klubu tylko podśmiechiwali gdy Xavi mnie obejmował, ale dla mnie było już czymś normalnym. Przez to wszystko naprawdę się zaprzyjaźniliśmy i mogliśmy rozmawiać ze sobą o wszystkim.
Oczywiście dostaliśmy jeden pokój z łazienką i ogromnym łóżkiem. Gdy poszliśmy już tam wieczorem, zaczęliśmy się sprzeczać o to łóżko. On przystawał przy tym bym to ja zajęła łóżko, a on będzie spał na niewielkiej sofie w kącie pokoju, a ja mówiłam na odwrót. Wymieniliśmy po milion argumentów na swoje racje, po czym lekko już poirytowana stwierdziłam, że oboje jesteśmy dorośli i powinniśmy oboje spać w tym łóżku.
W święta Angelica, gdy przebywałam z nią czasami sam na sam, zaczynała mi coś wspominać o ślubie z Xavim, ale ja odpowiedziałam, że jest jeszcze za wcześnie by o tym mówić. Dopiero co się zaręczyliśmy i sami musimy zadecydować o ślubie. Stwierdziła, że mam jednak rację i bym nic na razie nie mówiła o tym jej siostrzeńcowi. Jednak wieczorem, gdy byliśmy już u siebie, wszyściutko wyśpiewałam Xaviemu, który wcale się tym wszystkim nie zdziwił.
Co wywołało nacisk? Raczej kto.. Kto zgadnie? No nie będę trzymać dłużej nikogo w niepewności. Oczywiście, że obie panie Creus! Angelica źle się poczuła i zabrało ją pogotowie. Mieli ją zostawić na obserwacje w szpitalu i wtedy matka Xaviego wzięła nas na rozmowę. Czułam się dziwnie, gdy słuchałam o tym, że Angelica może mieć już mało czasu i bardzo chciałaby jeszcze być na ślubie "jej małego piłkarzyka". Po tym Xavi zaczął mnie przepraszać za to w co mnie wpakował, ale... Skończyło się na innym postanowieniu. Gdy ciotka Angelica przyjechała do domu, usiedliśmy z nią w salonie i oznajmiliśmy jej i rodzicom Xaviego, że jednak chcemy się pobrać w najbliższym czasie. Dobrze wiedzieliśmy, że to wszystko było czystym szaleństwem, ale widok szczęśliwej Angelici... Starsza pani Creus miała to co chciała, a ja miałam mieć za męża Xaviego.. Myśleliśmy, że to nam zajmie jakieś kilka miesięcy, ale jego ciotka wzięła wszystko w swoje ręce.
- Kiedy?! - zawołały jednocześnie Anna i Evelin, które miałam na ekranie laptopa.
- No za trzy dni, w Sylwestra - mruknęłam. - Muszę zadzwonić do domu i powiedzieć im o tym. Jeżeli rodzice nie zejdą na zawał to będzie dobrze - westchnęłam.
- Angelica zwariowała - powiedziała Anna.
- Nie, to Shell zwariowała! - przekrzykiwała ją młodsza. - Wychodzi za faceta, którego zna od paru miesięcy! - dodała. Całe szczęście, że miałam ich na słuchawkach.. - W sumie jest to Xavi, ale... I tak zwariowała!
- I co chcecie zrobić później? - zapytała spokojnie Ortiz.
- Nie wiemy. Na razie zdecydowaliśmy, że weźmiemy ten ślub, a później zobaczymy. Przecież w teraźniejszych czasach rozwód bierze się przez podpisanie jednego świstka papieru.
- No ja wiem, ale.. Tak czy siak, na pewno będziemy - zaśmiała się.
- To dobrze, bo będziecie z Andresem naszymi świadkami! - westchnęłam. - Dziewczyny, jak na to teraz popatrzę, to nie wiem czy mnie to śmieszy czy przeraża!
- No hej, Shell! To będzie świetna zabawa - zaśmiała się Evelin. - Zabiorę Carlesa i też przyjedziemy. Kto by pomyślał, że będę na ślubie swojego idola! - zaświergotała radośnie studentka.
- Już dobrze. Dziewczyny, muszę kończyć, bo zaraz ma przyjechać jakaś kobieta z salonu sukien, którą zamówiła Angelica. Do zobaczenia - powiedziałam, pomachałam im do kamerki i zamknęłam laptop. Zabawa? Będzie stresująco, wiem to!
Moi rodzice i cała reszta przyjechali dzień wcześniej. Musieli się oczywiście zapoznać z ciotką, matką i ojcem mojego przyszłego męża. Najzabawniejsze było to, że od razu przypadli sobie do gustu i zaczęli dyskutować na różne tematy. Nawet usłyszeliśmy co nieco na temat naszych dzieci, których nie mamy. Anna przyjechała z Andresem i Valerią, Evelin z Carlesem no i nasze rodzeństwo. Mateo z Carol no i Dominic, a także bracia i siostra Xaviego ze swoimi rodzinami. To miała być całość. Najzabawniejsze było to, że wszyscy pomieścili się w tym domu.
Siedziałam na kanapie, przytulona do Xaviego, bo trzeba było sprawiać wrażenie wielce zakochanych i prawie spałam. Było późno, a z tego co widziałam, całe towarzystwo bardzo dobrze się bawiło i dogadywało.
- Zmęczona? - usłyszałam pytanie piłkarza.
- Troszeczkę - mruknęłam.
- W końcu jutro nasz wielki dzień - zaśmiał się cicho, a ja uśmiechnęłam pod nosem. - Przepraszamy, ale my już uciekamy na górę - powiedział głośniej Xavi. - Jesteśmy trochę zmęczeni.
- Ale tak razem? - zapytała nagle Angelica, patrząc na nas jakbyśmy spadli z drzewa. - O nie, nie. Kazałam przygotować drugi pokój dla Xaviego - dodała bardzo poważnie.
- A to wcale nie jest taki zły pomysł - zawtórowała moja szanowna rodzicielka. - Jutro się pobieracie, więc jutrzejsza noc jest dopiero dla was.
- Bardzo dobrze panie mówią. Mogą poczekać - zaśmiała się Anna. Oni chyba wszyscy zwariowali, naprawdę! I tak się stało! Ernesto zaprowadził Xaviego do jego zastępczego pokoju, a ja ruszyłam do naszego. Przy samych drzwiach złapała mnie jeszcze moja mama. Chciała porozmawiać, więc usiadłyśmy we dwie na rogu łóżka.
- Kochanie, nie było wcale czasu by ze sobą porozmawiać, bo ta decyzja ze ślubem była bardzo szybka. Zaskoczyłaś nas - zaczęła. - To na pewno to czego chciałaś? Naprawdę go kochasz? - popatrzyła na mnie z troską. No i co teraz? Zaraz zacznę się pewnie plątać i moja mama zacznie coś podejrzewać.
- Tak, mamo - uśmiechnęłam się lekko. - Xavier jest świetnym facetem, naprawdę. Czuję, że mogę być przy nim sobą, wiesz? Oboje kochamy piłkę i chyba to najbardziej nas połączyło. Poza tym, on jest bardziej spokojniejszy, uparty, a na mam swoje humorki. I wiesz co zauważyłam? Mnie nie przeszkadzają jego nawyki, a jemu moje.
- Kochasz go - powiedziała mama i odgarnęła kosmyk moich włosów z czoła. To co powiedziałam, było szczere, a ona stwierdziła po tym, że go kocham... - Poza tym, jak on na ciebie patrzy! I wydaje się dla ciebie dobry. Świetnie razem wyglądacie - położyła mi dłoń na ramieniu. - Już nie będę ci przeszkadzać, bo powinnaś się wyspać - ucałowała mnie w czoło i wyszła, zostawiając mnie z jej słowami. Patrzy się na mnie? Świetnie razem wyglądamy? Kocham go?
XAVIZanim poszedłem spać, w moim pokoju kolejno przewijali się chyba wszyscy mężczyźni z tego domu. Najpierw na słówko wstąpił mój tato, a następnie obaj bracia ze szwagrem. Gadali o tym samym. O małżeństwie, bla, bla, bla... Dalej weszli ojciec Shell z jej starszym bratem. Nie było źle. Jak opowiadała Shell, byli moimi fanami, więc nie dostałem jasnego ostrzeżenia, że w razie czego, powyrywają mi nogi z tyłka.. Następnie do pokoju wpakowali mi się Andres, Planas i Dominic.
- Nie, błagam - jęknąłem na ich widok. - Jeszcze wy?
- A co, już masz dosyć nauk przedmałżeńskich? - zaśmiał się młody obrońca.
- Jesteście tu jedynymi facetami, którzy są wtajemniczeni w tą całą bajkę - wywróciłem oczami.
- Więc mam nie zaczynać tekstem "jeżeli moja siostrzyczka będzie przez ciebie cierpieć..." - śmiał się Dom.
- Młody skończ, oni i tak dużo wytrzymali, a jutro się hajtają - odparł Andres.
- No dobra. To jest w sumie ślub dla rodziców i pani Angelici - dodał młody Calderon. - Podziwiam was, ludzie - pokręcił głową.
- O tym samym pomyślałem, gdy Shell wygadała się przede mną i Liną, że spotyka się z tobą na niby - powiedział Carles.
- A z tego spotykania się na niby wyszedł ślub - Iniesta klasnął w ręce. - Dobra, panowie. Idziemy. Pasowałoby by pan młody się wyspał - zaśmiał się. Zabrał chłopaków, życzyli mi dobrej nocy i uciekli. Taaak... Ślub, garnitur. To już jutro.
Tego się nie spodziewałam! Jestem ciekawa jak akcja się dalej potoczy. :D
OdpowiedzUsuńO i masz! Ale się porobiło :D
OdpowiedzUsuń^^ Uwielbiam, gdy życie bohaterów tak się komplikuje xd Rozdział, jak i poprzednie, bardzo ciekawy.co do rozdziału świetny i trzyma w napięciu :)) kocham tego bloga :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę weny :)))) i dawaj mi tu szybko nn <3 ;*^^:) x / Emily
Boskieeeeeeeeee
OdpowiedzUsuńTak długo czekałam na następny rozdział że nie mogę sie nim nasycić.
szkoda że przerwałaś w takim momencie i jeszcze taki krótki.
Mam nadzieję że następny będzie dłuższy ;)
Co do rozdziału podoba mi się jego fabuła, bardzo ciekawa i wciągająca
+ życzę dużo, dużo weny i spełniania wszystkich marzeń! <3
Nom serio ślub?!
OdpowiedzUsuńOjjojoj ktoś tu chyba się zakochał...
Rozdział genialny.... :)
Czekam na nowość!
ślub?Jestem na TAK!!!! Fajnie by było gdyby sobie wyznali miłość.co do rozdziału świetny♥ Jak dla mnie jeden z najlepszych blogów jakie czytałam ! Kiedy kolejny rodzial ?! ♥♡Seo <3
OdpowiedzUsuńO cholera, to jest świetne, genialne!! Kolejny znakomity rozdział, aż się ucieszyłam widząc, że jest, co poczytać :)
OdpowiedzUsuńPoprostu świetny nie ma słów żeby to opisać :-D
OdpowiedzUsuńjezu ta ostatnia scena była gxeeinvxeuon3hvtgdethbdhhfthyjh nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału @niall_quad
OdpowiedzUsuńWohoho będzie, ślub !!! Ale jazda xD To się będzie działo heheh, ale akcja xD !!
OdpowiedzUsuńpozdro ;)
~ Angi