sobota, 15 listopada 2014

número once

SHELLEY
  Każdy rodzic gdy widzi, że dzieci spełniają swoje własne marzenia i ich przy okazji, skakaliby ze szczęścia i rozpierałaby ich duma... Mój ojciec, gdyby wiedział, że spełniam akurat to jego marzenie - oj, wolę nie myśleć co byłoby ze mną!
  Dziś jakoś szybciej wyrobiliśmy się z treningiem niż pierwsza drużyna. Stoję właśnie na parkingu przy samochodzie Xaviego, ponieważ tak jak się zaoferował, ma mi pomóc z zakupami do mieszkania. Wracając do marzenia... Gdyby ojciec, wielki maniak i fan Xaviego Hernandeza, dowiedziałby się z kim umawiam się by wybrać się na wspólne zakupy, właśnie z jego idolem - urwałby mi głowę. W sumie to i tak mi ją urwie, bo nic mu o tym nie powiedziałam. Na jedno wychodzi. Sprawa tyczy się tego, że on go nie poznał pierwszy, a ja tak.
 Gdy odpisywałam na SMS od Evelin, z korytarza wyłoniło się kilku piłkarzy FC Barcelony. Dwóch z nich, od razu ruszyło w moją stronę, wcześniej żegnając się z pozostałymi, czyli Andres z Xavim, pożegnali się z Pedro, Victorem oraz Ibrahimem i podeszli do mnie.
   - Cześć - uśmiechnęłam się do nich. Odpowiedzieli tym samym.
   - No to was zostawiam, udanych zakupów - zaśmiał się Iniesta i nacisnął guziczek przy swoich kluczach, a samochód stojący tuż obok zaświecił i cicho zapiszczał.
   - Pozdrów dziewczyny - zawołałam do niego, gdy ten wsiadał do samochodu. Zapalił silnik i odsunął szybę, wychylając się jeszcze do nas.
   - Słuchajcie, może wpadniecie wieczorem? Rozpalimy sobie grilla, posiedzimy.
   - Nie mam żadnych planów, więc pewnie będę - pokiwałam głową.
   - Ja pewnie też - dodał starszy piłkarz.
   - No to ustalone. Do zobaczenia wieczorem - pomachał do nas i odjechał.
   - To my jedziemy na podbój sklepów? - zaśmiał się Xavi i otworzył mi drzwi od strony pasażera.
   - Jeżeli już mam towarzysza do tego, to tak - uśmiechnęłam się i wsiadłam do środka, a on zamknął za mną drzwi. Okrążył swoje duże audi i zasiadł na miejscu kierowcy.
   - Wiesz już za czym będziesz się rozglądać? - zapytał, zapiął pasy i wyjechał z miejsca parkingowego.
   - Muszę sobie w końcu wyposażyć sypialnie. Po woli mam dosyć spania na pompowanym materacu - westchnęłam.
   - Oj, współczuję - skrzywił się. - No to zaraz znajdziemy jakiś meblowy sklep - dodał i dodał gazu, wyjeżdżając z podziemnego parkingu.

  Chodziłam razem z Xavim po dziale z sypialniami, a każdy ze sprzedawców czy klientów się za nami oglądał. To znaczy, za Xavim.
  Muszę przyznać, że spodobał mi się jeden komplet z jasnego drewna. Duże łóżko, dwie szafki nocne, duża szafa z lustrem i komoda. Był bardzo ładny i jego cena była przystępna. Stwierdziłam, że raczej to kupię, ale Xavi namówił mnie byśmy obejrzeli jeszcze kolejne. Im szliśmy dalej, tym widzieliśmy coraz to droższe komplety, a im droższe tym bardziej mi się nie podobały. Były po prostu dziwne.
  Na samym końcu wystaw, był jeden komplet, który mi się spodobał. Większe łóżko niż w tym co sobie upatrzyłam, dwie szafki, troszeczkę większa szafa z lustrem i komoda z drugim lustrem. Wszystko białe. Podeszłam i położyłam się na łóżku, wypuszczając powietrze z płuc.
   - Pomiędzy tymi poduchami czuję się jak w hotelowym pokoju - zaśmiałam się, a Xavi wtedy usiadł na drugiej połowie łóżka, ponaciskał dłonią na materac i sam położył się obok. - Jest bosko, ja tutaj zostaję - dodałam.
   - Masz rację - odezwał się. - Wnioskuję, że ci się podoba?
   - Jest ładne - rozejrzałam się jeszcze po tej wystawie. I w sumie pasowałoby do szarych ścian w mojej sypialni - zamyśliłam się. - W sumie to zależy od... - przerwałam i sięgnęłam po kartonik z ceną, który leżał w nogach łóżka. - Ceny - mruknęłam. - Jednak kupuję tamten.
   - Czemu? Pokaż - wziął ode mnie kartkę. - No przecież nie jest tak źle - spojrzał na mnie.
   - Wiem, ale od zawsze byłam uczona by pieniędzmi zarządzać z głową. Kupię tamten, a w przyszłym tygodniu znów się wybiorę na zakupy i kupię coś kolejnego do mieszkania. Proste - zauważyłam.
   - Ale to ci się bardziej podoba niż tamto - drążył.
   - Tamten był też ładny, Xavi. Zdecydowałam. Wolę kupić tamto tańsze - kiwnęłam głową.
   - Serio? Jesteś chyba pierwszą kobietą, którą znam, która woli kupić coś tańszego.
   - I nie lubi zbytnio zakupów - dodałam, a ten spojrzał na mnie zdziwiony.
   - Unikat, nie kobieta - otworzył szerzej oczy.
   - Oj, przestań - chwyciłam poduszkę i cisnęłam nią w niego.
   - No ej, tak się nie bawimy! - zaśmiał się i on zrobił to samo. Zachowywalibyśmy się tak dalej, gdyby nie jeden chłopak, który tutaj pracował. Podszedł do nas i odchrząknął, a dopiero wtedy zauważyliśmy jego obecność. Poczułam, że się palę ze wstydu. Xavi za nas przeprosił, a pracownik od razu poprosił go o autograf dla siostrzeńca. Zmyliśmy się od razu z tamtego miejsca i wróciliśmy do tamtego jasnobrązowego kompletu. Kupiłam go, a później Xavi zaprosił mnie na obiad. Zjedliśmy w małej knajpce, którą Xavi podobno uwielbia. Kelner przywitał się z nim jak ze starym znajomym, więc to oznaczało, że był tu stałym bywalcem. Było całkiem miło, przytulnie i smacznie, a gdy powiedziałam o tym Xaviemu, ten był zaskoczony, ale pozytywnie, czym lekko i zaskoczył mnie. Nie chciał niestety zdradzić dlaczego.
  Pomagałam Annie przygotować jedzenie na grilla, a chłopaki byli na tarasie. Gdy przyszłam do Iniestów, Xavi już tutaj był.
 Smarowałam pokrojoną bagietkę rozpuszczonym masłem z czosnkiem, co było moim przysmakiem z grilla i co chwila byłam wołana przez Valerię, która siedziała przy kuchennym stole i rysowała elfy oraz krasnoludki.
   - Ciociu, ciociu, a porysujesz ze mną? - zapytała mała, a wtedy Anna wróciła z tarasu z pustym talerzem, bo zanosiła chłopakom rzeczy by położyć już je na grill.
   - O nie, moja droga. Ty już idziesz spać - zaśmiała się kobieta, a jej córka zrobiła kwaśną minkę. - Pożegnaj się z ciocią, idź powiedz tacie i wujkowi dobranoc i na górę.
   - No dobraaaa - przeciągnęła i ucałowała mnie w policzek, po czym pobiegła do ogrodu. Po chwili wróciła i razem z Anną wyszła na piętro. Ruszyłam więc na zewnątrz, a tam Andres z Xavierem siedzieli obaj na ławce i o czymś dyskutowali. Usiadłam na krześle obok nich i usłyszałam, że rozmawiają o jutrzejszym meczu z Celtą. Właśnie, a o czym innym by mieli?
Po trzydziestu minutach dołączyła do nas Anna, narzekając na córkę, że kiedy nie trzeba, nigdy nie może zasnąć. Usiadła na drugim krześle i od razu zabrała się za pieczony chleb, który był już dawno gotowy. Wtedy jeszcze Andres zaczął się chwalić jakie to dobre wino ma w domu, więc narobił nam wszystkim smaka. Szczególnie swojej żonie, która ze względu na jej stan, nie może no i Xaviemu kierowcy. Przyniósł, cztery kieliszki, wino i sok porzeczkowy. Sok nalał tamtej dwójce, a mnie wino. Sam powiedział, że wypije tylko troszeczkę na smak, bo w końcu jutro mają mecz. 
   - A tak właściwie, ustaliliście coś w kwestii waszego związku? - Anna zaczęła temat.
   - Poznaliśmy się dzięki wam w zeszłym roku - odparł Xavi.
   - Mieliśmy kontakt ze sobą cały czas, a gdy przyjechałam do Barcelony zaczęliśmy się spotykać na poważnie - dodałam.
   - Całkiem niezłe - przyznał Andres. - Oj, dałbym wszystko żeby zobaczyć tę całą szopkę przed panią Angelicą - zaśmiał się.
   - Mam podsłuch zamontować specjalnie dla ciebie? - zapytał rozbawiony vice kapitan Barcelony.
   - Czemu nie? Mógłbym się wtedy poczuć jak prawdziwy agent!
   - Anna, później może sprawdź czy twój mąż się czasem aby gorączki nie nabawił, co? - powiedział z ironią Xavi.
   - Jasne, sprawdzę - zachichotała. - Słuchajcie, jest jeszcze jeden waży wątek tego wszystkiego - poruszyła brwiami, a my spojrzeliśmy na nią pytająco. - No wiecie, niby będziecie parą, a pary się przytulają i całują.
   - Moja wspaniała żona zawsze ma rację - wyszczerzył się. - Możecie wykonać próbę generalną - spojrzał najpierw na przyjaciela, a później na mnie.
   - Jasne! Andres, może odstaw już to wino, co? Widzę, że zaszumiało ci w głowie - skomentował to Katalończyk i wstał by sprawdzić jak ma się nasza kolacja na grillu.
   Było już późno, a my nadal siedzieliśmy na tarasie Iniestów. Zrobiło się odrobinkę chłodno, więc Andres zaopatrzył mnie i Anne w swoje bluzy. W pewnym momencie stwierdziłam, że powinnam już wracać i zadzwonię po taksówkę. Jednak Xavi zaoferował się, że mnie podrzuci do domu, bo też się już zbiera. Zostawiłam na oparciu bluzę Iniesty i pożegnaliśmy się z gospodarzami. Wsiadłam do samochodu Xaviego, ale nadal było mi chłodno.
   - Trzymaj - powiedział, podając mi z tylnego siedzenia swoją złożoną bluzę.
   - Dzięki - uśmiechnęłam się i naciągnęłam ją na siebie. Całej drodze towarzyszyło nam włączone radio, a niedaleko już mojego bloku usłyszałam w głośnikach nową piosenkę Yandela z solowej płyty. Uśmiechnęłam się sama do siebie i lekko pogłośniłam.
   - Obstawiam, że lubisz tę piosenkę? - zaśmiał się.
   - To mało powiedziane. Uwielbiam każdą piosenkę tego gościa, samą jego osobę i jeszcze drugiego, z którym ma zespół - uśmiechnęłam się z dumą i wtedy Xavi zatrzymał samochód na wolnym miejscu pod budynkiem. - Dziękuję za podwózkę i dzisiejszy dzień. Życzę powodzenia ma meczu i do zobaczenia w czwartek.
   - Nie ma za co, nie dziękuję żeby nie zapeszyć i tak, widzimy się w czwartek. Przyjadę po ciebie o jedenastej, może być?
   - Jasne - pokiwałam głową i nagle coś mnie podkusiło i pocałowałam go w policzek. - Próba generalna Andresa, pa - uśmiechnęłam się lekko i wysiadłam z samochodu. Zapewne gdyby nie Andresowe wino, nie zrobiłabym tego, no ale co tam!

12 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ! Jestem ciekawa co dalej będzie, robi się coraz ciekawiej :)
    Do następnego - @zosia_official ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Do samego rozdziału to fajny, ładnie i płynnie napisany ;)xx
    Cieszę się, że nadal piszesz ten blog, kłamałabym, jakbym niepowiedziała, że to jeden z moich ulubionych blogów.
    Pisz dalej, wene miej i żyj spokojnie ;))
    Kisses xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały <3 przerwalas w najciekawszym momencie avhdghsthd <333@niall_quad

    OdpowiedzUsuń
  4. z niecierpliwością czekałam na ten rozdział! omg czy ty zawsze musisz tak się znęcać i kończyć w takich momentach? *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Taki moment.... Ach :^^^
    Czekać tylko na prawdziwy pocałunek:**
    Do następnej!

    OdpowiedzUsuń
  6. BARDZO FAJNIE, BARDZO FAJNIE! XD
    KOŃCÓWKA TRZYMA W NAPIĘCIU, NIE MA CO! XD
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochamm to opowiadanie i czekam na dalszą akcje❤ jejuuuu pisz bo nie mogę sie doczekać��@Maliczeg ♡

    OdpowiedzUsuń
  8. Całus w policzek, no no robi sie ciekawie coraz bardziej xD super rozdział szybko pisz kolejny czekam !!
    pozdro ;)

    ~ Angi

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahahahah przyznaję się ... KOCHAM TO :D
    ahh te moje groźby hahaah ;** i tak wiesz że cię kocham :)
    co do rozdziału świetny i trzyma w napięciu :)) kocham tego bloga :)
    pozdrawiam i życzę weny :)))) i dawaj mi tu szybko nn <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Co prawda nie pierwsza ale co tam ważne że rozdział przeczytałam i w ogóle. Rozdział jak zawsze boski :D Życzę weny i czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały jak zawsze kochana. Nie mogę nadziwić sie twoim talentem pisarskim. Wszystko jest tak spójne. No już nie wspomnę o fabule idealnie @love_hariana :D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy