środa, 15 października 2014

número nueve

SHELLEY
  O szesnastej chłopcy rozegrali prosty mecz ligowy z Deportivo Alavé. Łatwa i szybka wygrana z wynikiem trzy do jednego. W szatni wszyscy uwinęli się jak nigdy, ponieważ od razu z Mini Estadi pobiegliśmy na Camp Nou, gdzie pierwsza drużyna miała dziś rozegrać mecz ligowy z Realem Madryt. Razem z Planasem, Gomezem i Ille mieliśmy zarezerwowane miejsca w jednym sektorze, gdzie czekała już na nas Evelin. Poprzepraszaliśmy wiele osób, przedzierając się do naszych miejsc, ale w końcu dotarliśmy i usiedliśmy na krzesełkach. Ogromny zegar informował nas, że straciliśmy pierwsze siedem minut meczu, ale jak na razie nie było jeszcze żadnego gola, tylko Busi zarobił już żółtą kartkę. W naszej bramce bronił oczywiście Victor, a przed nim, swoje pozycje zajmowali Dani, Gerard, Javier oraz Adriano. W pomocy tradycyjne trio: Xavi, Sergio oraz Andres, a w ataku Neymar, Cesc i Leo.
   - Jaki wynik przewidujecie? - zapytał Sergi i wpakował do buzi garść prażonych orzeszków.
   - To oczywiste, że korzystny dla naszych - zaśmiał się Planas. - Obstawiamy? Kto będzie najdalszy wyniku stawia pozostałym kolację.
   - Okej, to może ja powiem, że będzie 2:0 dla Barcy - powiedziała Lina.
   - To ja 2:1 dla naszych - odezwałam się i spojrzałam na męską część.
   - 1:0 - skinął głową Carles.
   - To ja powiem remis, 2:2 - obstawił kapitan młodzików.
   - 4:3, o! - powiedział pewnie Gomez.
   - No to mamy, później zobaczymy kto płaci za jedzonko - klasnął w dłonie Carles. Siedzieliśmy nie odrywając wzroku od murawy, czekając na akcje. Ramos zaczął bawić się w faulowanie, dostał żółtą kartkę i można było grać dalej. Wtedy poczułam wibracje w kieszeni, ponieważ przy takim gwarze trudno było coś usłyszeć. Dzwoniła moja mama. Ona naprawdę ma cudowne wyczucie czasu... W domu pewnie wszyscy siedzą przed telewizorem, oglądając transmisje Gran Derbi, a ona do mnie dzwoni! Odebrałam, ale mało rozumiałam co do mnie mówiła. Wykrzyczałam do słuchawki, że jestem na meczu, nie mogę rozmawiać, bo jej nie słyszę i zadzwonię później, kiedy niżej, Andres pod samym polem karnym podał do Neymara, który zabawił się z obrońcami i z gracją wkopał piłkę do bramki.Wszyscy zerwaliśmy się z miejsc, krzycząc z radości. Dziewiętnasta minuta i już przeważaliśmy nad Realem!
 Nic nie działo się do momentu gdy Adriano dostał żółtą kartkę za to, że wciął się w Ronaldo. Następnymi ofiarami kartek byli kolejno - Bale, Khedira oraz Marcelo. Dalej już tylko padł gol dla Barcelony, którego zdobywcą był Alexis, zaraz później Ronaldo dostał żółtą kartkę i w samej dziewięćdziesiątej minucie, na 2:1 gola strzelił Jese. Najważniejsze i tak było to, że Barca zdobyła dodatkowe trzy punkty! 

  Zgodnie z umową padło na to, że Sergi stawia nam wszystkim kolację, ale zanim, panowie uparli się, że trzeba poczekać gdzieś na chłopaków i pogratulować im wygranej. Najbardziej z tego ucieszyła się oczywiście Evelin. Ciągle szeptała mi do ucha, że może w końcu uda się jej poznać Xaviego, mojego przyszłego udawanego chłopaka, o czym na razie mało kto wiedział.
 Wybraliśmy więc wszyscy parking, gdzie stały samochody piłkarzy. Poczekaliśmy kilka dłuższych chwil, kiedy w końcu zaczęli pojawiać się tam pierwsi bohaterowie dzisiejszego wieczoru.
 Do tej grupki zaliczali się Alves, Neymar, Alexis, Xavi i Andres. Chłopaki od razu obskoczyli Neya i Alexisa, a ja niewinnie przystanęłam przy Inieście i Hernandezie, pociągając za sobą Linę, która zaczynała być w niebie, pomimo tego, że tylko zobaczyła Maestro na żywo i jest obok. 
   - Piękna asysta - wyszczerzyłam się do przyjaciela, opierając się o jego ramię.
   - Nie chwaląc się, po prostu mi się udało - zaśmiał się.
   - Dziewczyny tam pewnie są z ciebie dumne. Pogratulują ci jak jutro wrócą do domu - uśmiechnęłam się. - I właśnie - spojrzałam najpierw na koleżankę i później na Xaviego. - Xavi poznaj Evelin, Evelin oto Xavi - wskazałam na nich, a ci podali sobie dłonie. Dziewczyna pewnie w tym momencie tam cała eksploduje od środka, no a ja cieszyłam się, bo pomogłam jej w spełnieniu marzenia. - Xavi, pamiętasz moją opcję przy zakładzie z szachami? - zapytałam, a on wtedy zmarszczył brew i spojrzał na Linę. Po chwili spuścił wzrok z lekkim uśmiechem, a Andres zaczął się śmiać pod nosem. Evelin już w ogóle nie wiedziała o co chodzi.
   - Pewnego dnia założyli się z Xavim i gdyby Shell wygrała, miałabyś załatwiony cały dzień z Xavim, ale niestety - tłumaczył młodszy pomocnik.
   - Przegrałam - dokończyłam.
   - Shelley! - jęknęła, patrząc na mnie z... złością, zaskoczeniem?
   - Tylko nie bij! - zasłoniłam się Andresem. I praktycznie na tym nasza rozmowa się zakończyła, bo Ille, Sergi i Carles podeszli do chłopaków, a my we dwie pierwsze ruszyłyśmy do wyjścia i na Mini Estadi, pod którym zostawiłam swój samochód.
   - Zrobiłaś ze mnie jakąś głupią przed Xavim - jęknęła Evelin.
   - Nie przesadzaj! - zaśmiałam się. - Wcale nie, a poza tym Xavi jest bardzo w porządku i gdybym przegrała, to faktycznie spędziłby z tobą trochę czasu.
   - Ale przegrałaś i jestem ciekawa co takiego musiałaś zrobić - wyszczerzyła się.
   - No, bo... - zaczęłam i wtedy poczułam jak na moim jednym ramieniu wiesza się Planas, który z pozostałą dwójką nas dogonił. - Opowiem ci przy okazji - puściłam do niej oczko.
   - To co drogie panie, włoszczyzna czy chińszczyzna? - zapytał kapitan młodzików.
   - Chodźmy na pizze! - zarządziłam i całą piątką ruszyliśmy na parking.
XAVI
 Razem z Andresem byliśmy sami w szatni, ponieważ zostaliśmy jeszcze po treningu chwilę na siłowni. Dobrze wiedziałem jaki temat chciał rozpocząć Andres, ale niestety na siłowni było kilku piłkarzy z młodszych drużyn, więc o to czy faktycznie Shell zgodziła się zostać moją udawaną partnerką zapytał gdy tylko przekroczyliśmy próg szatni.
   - Niby się zgodziła - pokiwałem głową. - No i na dodatek twoja ukochana żona pomogła w tym Shell, mówiąc jej rodzinie, że ona kogoś ma.
   - Coś mi się obiło o uszy - zaśmiał się. - A ustaliliście już cokolwiek? - zapytał.
   - Nie było kiedy, Andres - westchnąłem. - Powiedziała mi o tym po treningu, a później widziałem ją tylko po meczu na parkingu.
   - No tak. Teraz tylko trzeba przedstawić Shelley pani Angelice - uśmiechnął się lekko i chwycił za ręcznik i kosmetyczkę, by udać się pod prysznic. Wtedy z mojej szafki dobiegło mnie brzęczenie, jakie wydawały wibracje mojego telefonu, leżącego na twardej powierzchni. Sięgnąłem po niego.
   - O wilku mowa - mruknąłem pod nosem.
   - Shelley czy ciotka? - zapytał piłkarz.
   - Ciotka - powiedziałem i odebrałem, a on kiwnął, że idzie pod prysznic. - Halo? Ciocia już w domu?
   - Witaj, Xavi. Tak, ja już w domu od wczoraj. Nawet oglądałam wieczorem mecz.
   - Cieszy mnie to. I rozumiem, że jak zwykle Ernesto tłumaczył cioci co, jak, kto i kiedy - zaśmiałem się.
   - Wiesz jak to jest, swoje lata już mam, kibicuję całą sobą, ale czasem potrzeba męskiego wytłumaczenia co do tej szatańskiej gry - powiedziała żartobliwie, tak jak zwykle ona. - Słuchaj, a może wpadłbyś kiedyś, to znaczy w niedalekiej przyszłości, z tą twoją nową przyjaciółką do starej ciotki, co? - zapytała. No i przeszła do prawidłowego tematu jej telefonu. Skąd ja wiedziałem, że zaraz to zacznie?
   - Nie wiem kiedy wypadnie tak, że oboje będziemy mieć czas. Ona też pracuje - Podrapałem się po podbródku.
   - Oj, na pewno znajdziecie czas. Może środek tygodnia? W weekend pewnie grasz jakiś mecz.
   - W środę też. Jedziemy do Vigo, ale coś mi się obiło o uszy, że czwartek mamy mieć wolny, więc zapytam Shelley.
   - O, no i poznałam jej imię. No dobrze, więc dajcie znać czy przyjedziecie, dobrze?
   - Tak, oczywiście - pokiwałem głową. - Ciociu, muszę kończyć. Jestem po treningu, chciałbym wziąć prysznic i wrócić do domu.
   - Oczywiście. Zadzwonię do twojej mamy trochę poplotkować. Do usłyszenia - powiedziała i sama się rozłączyła. No to teraz raczej powinienem już porozmawiać o tym z Shell... Usiadłem wygodniej i wybrałem jej numer. Przyłożyłem telefon do ucha i wyczekiwałem na sygnał. Pierwszy, drugi, trzeci, czwarty i już miałem rezygnować, kiedy w słuchawce usłyszałem jej zziajany głos. 
   - Słucham? 
   - Cześć, tu Xavi. Możesz rozmawiać? - zapytałem. 
   - Jasne, tylko momencik - dodała i usłyszałem jak odkręca korek butelki i zapewne pije wodę. - Jestem - znów usłyszałem jej głos. - Wybacz, nosiłam rzeczy do mieszkania, a telefon miałam na górze. 
   - Nic się nie stało - rzekłem. - A może potrzebujesz pomocy? Zawsze służę, a poza tym dzwoniła moja ciotka i już nas zaprasza do siebie. 
   - Szybko - stwierdziła. - Z pudłami dam radę, ale jak chcesz to możesz przyjechać. Musimy coś uzgodnić w związku z tym wszystkim. Podeśle ci adres SMSem, dobrze? 
   - Nie ma sprawy. Będę za jakieś czterdzieści minut. Do zobaczenia. 
   - Na razie - powiedziała, a ja się rozłączyłem. Wtedy spod prysznica wyszedł Andres. 
   - Z kim to się tak umawiałeś? - zaśmiał się.
   - Z Shelley, jadę do niej żeby to wszystko obmówić, bo ciotka już życzy sobie audiencji - skrzywiłem się i zabrałem ręcznik oraz żel pod prysznic. 
   - Dobra, to w razie czego informujcie nas. Musicie mieć kogoś wiarygodnego w zeznaniach. 
   - Oj żebyście się czasem w nich nie poplątali - pokręciłem głową i ruszyłem pod prysznic.

***

10 komentarzy:

  1. Jak ja kocham tego Xaviego!
    Shell już pozna jego ciotkę? No, no to teraz czas na randkę!
    Evelin pewnie jest w siódmym niebie!
    Wspaniały rozdział! (ty tylko takie piszesz)
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg nie wytrzymam po prostu jkdsjkjfjkjkr#(jkjkcxbhdsahjejkdskajewlk zajebisty kiedy next? ~cleo

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
    ~Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow co za rozdział <3 tak trzymaj kochana @mortajuliana

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg nie wytrzymam po prostu jkdsjkjfjkjkr#(jkjkcxbhdsahjejkdskajewlk zajebisty kiedy next? ~cleo

    OdpowiedzUsuń

  6. Boże to jest genialne. Po prostu nie mogę znaleźć słów, żeby to opisać. Powiem tyle, że już kocham to opowiadanie i z nie cierpliwością czekam na następny rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko jakie ty cuda piszesz kobieto... Umm...nie wiem co powiedzieć po prostu brak mi słów w pozytywnym słowa znaczeniu ;D nie mogę doczekać wie nn pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaa będzie spotkanko takie sam na sam !!! Ooo uwielbiam takie !! Kurde chce już kolejny rozdział !! Pisz szybko czekam !!
    pozdro ;)

    ~ Angi

    OdpowiedzUsuń
  9. dzieje się :)
    pisz szybko kolejny :*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy